Kalendarz pszczelarz z pasją 2025 - recenzja

Kalendarz pszczelarza z pasją 2025

Pierwszy raz kalendarz z tej serii kupiłam w 2018 roku. Wówczas była to lista prac pasiecznych do wykonania w poszczególnych miesiącach. Z czasem publikacja przekształciła się w zbiór artykułów powiązanych z pszczelarstwem, niekoniecznie ograniczonych do sezonowości. Uważam, że to dobry kierunek – powtarzanie co roku tych samych treści jedynie w innej formie mogłoby szybko znudzić czytelników. Jak wypadł tegoroczny kalendarz?


  1. Kalendarz pszczelarza z pasją – informacje ogólne
    1.1. Styczeń – trochę o marketingu
    1.2. Luty – idzie w dobrą stronę?
    1.3. Marzec – rzeczywistość w pasiekach
    1.4. Kwiecień – więcej znaczy mniej?
    1.5. Maj – poczuć zapach pasieki
    1.6. Czerwiec – cena nie gra roli (?)
    1.7. Lipiec – o smaku miodu
    1.8. Sierpień – kłopotliwe miejsce miodu
    1.9. Wrzesień – miód pszczeli czy po prostu… miód?
    1.10. Październik – marketing miodu
    1.11. Listopad – oszukujemy?
    1.12. Grudzień – osa produkująca miód?
  2. Kalendarz pszczelarza z pasją 2025 – moja opinia
    2.1. Ocena ogólna

Kalendarz pszczelarza z pasją – informacje ogólne

Wydanie na 2025 rok jest utrzymane w tym samym stylu, co poprzednie. Format, papier oraz podział treści pozostały bez zmian, co uważam za zaletę. Kalendarz liczy nieco ponad 340 stron, a każdy miesiąc zawiera przeważnie dwa artykuły. Tegoroczną serią przewodnią jest tematyka miodów spadziowych oraz ich pozyskiwania.


Sprawdź też recenzję: Kalendarz pszczelarza z pasją 2024.


Kalendarz - artykuły

Styczeń – trochę o marketingu

I jest, na początku wpadł mój konik – marketing. Z racji tego, że od wielu lat pracuję na stanowiskach związanych z marketingiem, liczyłam na tzw. smaczki z branży. Niestety nie do końca otrzymałam to, czego oczekiwałam. I w pełni rozumiem argument, że kalendarz nie jest przeznaczony dla specjalistów od marketingu, jednak uważam, że w artykule można było zawrzeć dużo więcej. Brakowało mi w nim szerszego kontekstu, a także przydatnych informacji dla kogoś, kto dopiero planuje podjęcie działań marketingowych.

Luty – idzie w dobrą stronę?

Rozdział rozpoczyna się od artykułu na temat całorocznych mat izolujących. O ile pomysł przedstawienia tego rozwiązania jest ciekawy, o tyle sam artykuł brzmi raczej jak treść sponsorowana, której głównym celem jest zareklamowanie produktu. Niestety, czytałam go z lekkim znużeniem, ponieważ brakowało w nim krytycznego spojrzenia na produkt.

Cieszę się, że w kalendarzu ponownie zagościły artykuły Adama Kaplera, które są moim zdaniem najlepszą częścią książki. Dotyczą tematyki miodów spadziowych nie tylko od strony ich wartości dla kupujących, ale i jako przybliżenie przyrodniczego fenomenu.

Marzec – rzeczywistość w pasiekach

W artykule Fakty i mity o krzewie manukowym mamy okazję nieco lepiej przyjrzeć się niezwykłości (?) miodu manuka. Mam tu jednak pewne wątpliwości, ponieważ w innej publikacji spotkałam się z informacją, że miód ten tylko nieznacznie różni się od innych (Alchemia pszczół, W. A. Isidorow, s. 134). Z pewnością jednak w jego popularyzacji pomógł dobrze przeprowadzony marketing na szeroką skalę.

Kalendarz pszczelarza 2025

Kwiecień – więcej znaczy mniej?

Artykuł Adama Kaplera na temat spadziujących drzew iglastych poszerzył moją wiedzę o gatunki, które warto sadzić w ogrodzie. I choć nie jestem wielką fanką drzew iglastych, to jodły należą do grupy moich ulubieńców. Artykuł zdecydowanie na plus.

W kolejnym artykule z kwietnia znalazł się ten, który dotyczy dywersyfikacji lub specjalizacji działalności pszczelarskiej. Prowadzenie niewielkiej pasieki z kilkunastoma ulami to raczej hobby, które jest jedynie dodatkiem do głównego dochodu. Owszem, można postawić na stopniowe poszerzanie oferty o kolejne produkty pszczele, lecz nie ma co się oszukiwać, na niewielką skalę ma to mało sensu (z ekonomicznego punktu widzenia). W naszej pasiece oboje z mężem pracujemy w pełnym wymiarze godzin, a pasieka jest dodatkiem „po godzinach”. Ma to sporo sensu i najlepiej zacząć właśnie w takim miejscu. Bo gdy okaże się, że prace pasieczne nie są dla nas, dużo łatwiej będzie wycofać się z takiej działalności.


Sprawdź też recenzję: Mowa pszczół, więcej niż taniec.


Maj – poczuć zapach pasieki

Poza kontynuacją tematu drzew spadziujących, w tym rozdziale znajduje się także artykuł na temat marketingu doświadczeń, który śmiało można wykorzystać w pszczelarstwie. Jest to coś, co wielu pszczelarzy czuje intuicyjnie, jednak ubrane we właściwą strategię może bardzo pomóc w promocji produktów pszczelich. Bo to, co dla wielu pszczelarzy wydaje się oczywistością (smak miodu, zapach wosku pszczelego czy klejąca formuła propolisu), dla wielu osób jest czymś, czego nie doświadczają codziennie. Warto to wykorzystać, aby lepiej promować swoją pasiekę i to, co ma do zaoferowania.

Czerwiec – cena nie gra roli (?)

Ponownie pominę tu artykuł na temat drzew spadziujących, ponieważ już wcześniej podkreśliłam ich wartość. Przejdę do bardziej kontrowersyjnej kwestii, czyli ustalania cen. Chłodna kalkulacja czy raczej patrzenie perspektywiczne? Na rynku zalanym tanimi miodami spoza Europy trudno konkurować ceną. Tu jednak w grę wchodzi wspomniany wcześniej marketing. I nie mam tu na myśli nachalnej reklamy i pszczelarzy wyskakujących z lodówki. Bardziej o budowanie lokalnych więzi i poczucia, że to właśnie produkty znajdujące się blisko nas mogą być lepsze, mimo że cena również wpływa na decyzje zakupowe klientów.

Lipiec – o smaku miodu

Poruszony tu temat smaku miodu to trochę jak próba pogodzenia wielu opinii i sklejenia tego w jedną, uniwersalną definicję. Niby się da, ale koniec końców każdy pozostanie przy swoim. Przykładowo, w mojej okolicy jest ogromna ilość robinii akacjowej, co zazwyczaj przekłada się na sporą ilość miodu odmianowego. Zapach kwiatów akacji roznosi się zwłaszcza wieczorami, a spacer w okolicy akacjowego lasu przyprawia o ból głowy. Prawdopodobnie podświadomie wąchając miód akacjowy, przypomina mi się ten intensywny zapach i tak też go opisuję: intensywny i słodki. Tymczasem definicja może brzmieć trochę inaczej.

Zapewne z tych subiektywnych doznań powstaje sporo błędów w trafnym określeniu odmiany miodu. Bez szczegółowych badań jednoznaczna deklaracja na etykiecie może być traktowana jako przypuszczenie. Jednak świadomość konsumentów, zwłaszcza tych w pewien sposób związanych z lokalną pasieką, jest coraz większa. I nad tym powinniśmy także pracować, aby uświadamiać, że zwierzęta te same decydują, po jaki pokarm sięgają i nie jesteśmy w stanie przekierować ich uwagi na wybrane rośliny.


Sprawdź też recenzję: Lecznicza moc pszczół.


Kalendarz pszczelarza wydanie 2025

Sierpień – kłopotliwe miejsce miodu

Kilka rozdziałów wyżej wspomniałam o innej publikacji dotyczącej właściwości miodu manuka (Alchemia pszczół). W sierpniowym rozdziale znajduje się artykuł o trochę prowokacyjnym tytule: Niepewne właściwości lecznicze miodu? Trudno jest pogodzić się z tym, że coś, w co wierzyliśmy przez większość naszego życia, okazało się nieprawdą. Dlatego warto co jakiś czas sięgać do najnowszych publikacji, aby zweryfikować wiedzę. Jak jest w przypadku miodu? Dowiesz się z Kalendarza 2025.

Wrzesień – miód pszczeli czy po prostu… miód?

Owady produkujące miód (lub coś „na kształt” miodu) mają różny tryb życia i różne zwyczaje. Jednak to właśnie pszczoła miodna zyskała tak ogromną sympatię i stała się częścią ludzkiego życia. Dlaczego? Przyczyn jest wiele, a przeczytasz o nich w artykule Czy tylko pszczoła miodna produkuje prawdziwy miód? Polecam artykuł, bo pozwala lepiej poznać świat owadów produkujących coś, co dla ludzi bywa produktem bardzo cennym.

Październik – marketing miodu

W tym rozdziale szczególnie zainteresował mnie artykuł Martyny Walerowicz dotyczący miodu odsklepinowego. Mimo że nie mamy go w naszej pasiece, to zdarzało mi się widzieć go na stoiskach podczas różnych imprez w terenie. Moja obojętność wobec tego produktu wynikała z tego, że po prostu brakowało mi informacji o jego właściwościach. Zawsze był to dla mnie pewien chwyt marketingowy, aby złapać klientów na coś ciekawego. Bo jeżeli kupujesz miód odslepinowy, który godzinami spływa przez sito i jest go niewiele, to masz do czynienia z towarem ekskluzywnym. Czy jest tak rzeczywiście? Dowiesz się z omawianego artykułu.

Listopad – oszukujemy?

Auć. Rozdział o fałszowaniu miodu jest trochę włożeniem kija w mrowisko. Mam wrażenie, że przewrażliwienie w tym temacie dochodzi czasem do granic absurdu. Wystarczy wspomnieć o tym, że taki proceder ma miejsce i zaraz otrzymuje się groźne spojrzenia ze strony kolegów z branży. Jest to jednak temat bardzo ważny i powinniśmy go poruszać. Udawanie, że tego słonia w pokoju nie ma, nie doprowadzi do zmian. Jasne piętnowanie celowego fałszowania miodu powinno być na porządku dziennym.

Ok, ale co w przypadku niecelowego wprowadzania w błąd? Jeżeli na etykiecie podajemy: miód akacjowy, bo w okolicy o tej porze kwitły głównie akacje, a w rzeczywistości taki produkt nie spełnia formalnych wymagań, czy możemy nazwać się mianem oszusta? Jeżeli różnice te są tak niewielkie, że tylko odrobinę różnią się od widełek podanych przez ustawodawcę? Tutaj byłabym dużo ostrożniejsza z oceną. Jak wspomniałam wyżej, osoby kupujące u lokalnego pszczelarza i nawiązujące z nim pewną relację stają się odbiorcami bardziej świadomymi. Wiele takich osób wie, że etykieta etykietą, ale drobne różnice mogą występować. Najważniejsze, aby dobry miód był po prostu „swój”.


Sprawdź też receznję: Anatomia i fizjologia pszczoły miodnej.


Grudzień – osa produkująca miód?

Artykuł kończący rok dotyczy owada, który także produkuje miód, ale i sama bywa spożywana. Nie są to jednak jedyne jej zalety. O tym dowiesz się z grudniowego artykułu.

Kalendarz pszczelarza z pasją 2025 – moja opinia

Tegoroczny kalendarz jest dobry, choć uważam, że zeszłoroczny wypadł lepiej. W tym wydaniu podobała mi się przede wszystkim seria artykułów Adama Kaplera, który dostarczył sporo cennych informacji przyrodniczych. Jego teksty są dobrze napisane, przejrzyście i bez zbędnych anegdot. Treść jest przejrzysta i ułożona według sensownego schematu. Dlatego jego wkład oceniam bardzo wysoko.

Jeżeli chodzi o artykuły dotyczące marketingu w branży pszczelarskiej, to brakowało mi szczegółów. Przydałyby się jasne wskazówki, wstępny plan działania lub kilka jego wersji, aby każdy mógł przynajmniej częściowo się zainspirować. Uważam, że w dobie tak łatwego dostępu do informacji, książki drukowane są właśnie tym miejscem, gdzie powinna znaleźć się ekskluzywna wiedza. Coś, co wyróżni publikację na tle setek stron internetowych opisujących ten sam temat.

Interesujące były również artykuły dotyczące wymogów, jakie powinien spełniać miód oraz tego konsekwencje. Zastanowienie się nad produktami pszczelimi, które opuszczają pasiekę pozwoli nie tylko być po prostu uczciwym wobec klientów, ale i zwiększać ich świadomość w kwestii zagrożeń związanych z fałszowaniem miodu.

Podsumowując, Kalendarz pszczelarza z pasją 2025 oceniam dobrze. Artykuły w nim zawarte są cenną porcją wiedzy przede wszystkim dla zainteresowanych tematyką pszczelarzy. Książkowe wydanie kalendarza to także miejsce na własne notatki i spostrzeżenia, któe pomogą lepiej zorganizować życie pasieki.

Ocena ogólna: 7/10