Kiedy kończy się praca pszczelarza?

Miód w słoikach, pierzga gotowa, suszony pyłek czeka na swoją kolej – można odpocząć. Czy aby na pewno? Praca pszczelarza to zadanie, którego miodobranie jest wisienką na torcie. Jednak pozostałe kawałki również należy zjeść, ku rozczarowaniu, czasem przyprawiają one o niestrawność. Jak to jest z tymi pszczołami? Oto krótkie podsumowanie tego, jak wygląda praca pszczelarza o różnych porach roku.

Chcesz poznać szczegóły? Sprawdź wybrane miesiące w kategorii Kalendarz.

Styczeń, luty i marzec

Jeszcze za czasów mojego dzieciństwa, śnieg nie był niczym niezwykłym. W ostatnich latach w województwie lubuskim śnieg spada w niewielkich ilościach i topi się po kilku godzinach. Omija nas więc oczyszczanie wylotków ze śniegu. Za to nocne przymrozki mogą obciążać gałęzie, a te z kolei opadać i stukać w ule. To powoduje zakłócenie snu zimowego i niepotrzebną stratę energii przez pszczoły, które muszą poczekać jeszcze kilka tygodni na pierwsze pożytki.

Spacerując po pasieczysku, zwracamy uwagę, czy daszki nie są uszkodzone, stojaki stoją stabilnie i czy w okolicy uli nie widać śladów zagnieżdżenia się gryzoni. Dla bezpieczeństwa usuwamy także martwe pszczoły, które mogą przykuć uwagę ptaków.

Mroźna zima

W lutym spokojnie przygotowujemy poidła, aby pszczoły miały czystą i świeżą wodę, jak tylko opuszczą ul.

W pracowni w najlepsze trwa czyszczenie ramek, pozyskiwanie propolisu, przetapianie węzy, naprawa starych uli i przygotowywanie nowych. Do tego ewentualne przemeblowanie w pasiece trzeba wykonać przed pierwszym oblotem. To nadal sporo pracy!

W marcu rozpoczynają się wiosenne porządki w ulach. Pszczoły oczyszczają swoje domy z osypu zimowego i coraz śmielej latają na pierwsze pożytki: śnieżyczkę przebiśnieg, leszczynę czy cebulicę. To dobry moment na ocenę stanu rodzin pszczelich. Niestety, czasem wiosna przynosi smutne wieści. Więcej o tym w artykule Marzec w pasiece.

Nareszcie wiosna!

Kwiecień i maj

Kwiecień to niby taka trochę wiosna, ale nadal zdarzają się opady śniegu, więc czasem trudno się połapać. Wieczorem piękny, ciepły zachód słońca, a rano chmury, śnieg i lód. To czas na główny przegląd wiosenny. Trzeba ocenić siłę rodzin, dostosować wielkość gniazd do ich siły, a także ewentualne podkarmianie i ocena matek. Dobra matka to gwarancja silnej rodziny wtedy, kiedy zależy nam na tym najbardziej.

Kwietniowe słońce grzeje mocno, więc z pracowni wyciągamy topiarkę słoneczną i topimy plastry, aby odzyskać wosk. Przyda się na przyszłość.

Ech, ten czas jest pełen wyzwań. Zacznijmy od początku. W maju zaczyna się intensywna obserwacja rodzin, aby na czas zlokalizować uciekające roje. W tym roku poszło nam z tym kiepsko. Po powrocie z wizyty u rodziny na drzewach zlokalizowaliśmy trzy duże roje. Kto wie, czy kolejne nie znalazły już nowego domu? No nic, trzeba tego lepiej dopilnować, ale co zrobić, gdy chwilowo czasu brak?

Rojenia się można do pewnego stopnia uniknąć, np. wybierając rasy pszczół, które są raczej nieskore do spontanicznych ucieczek. Można też działać bardziej doraźnie: zwiększać gniazda wraz z rozwojem rodzin. Tylko tyle i aż tyle. Przygotowujemy również odkłady, czyli dzielimy rodziny pszczele.

W maju zbieramy pyłek, ponieważ jest to okres, w którym pszczoły za bardzo nie odczują jego braku. Uchroni je to również przed chorobą majową (więcej na ten temat znajdziesz w artykule Na co chorują pszczoły?).

Kwitnąca jabłoń
Starsza jabłoń w mojej okolicy zakwitła spektakularnie z początkiem maja.

Czas na lato!

Czerwiec i lipiec

W czerwcu nadal uważnie obserwujemy pasiekę w poszukiwaniu uciekinierów. Zaczyna się też całkiem przyjemna część pracy pszczelarza – miodobranie. Trzeba uważać, bo nie wszystkie rodziny pszczele podchodzą uczciwie do pozyskiwania zapasów. Zamiast samodzielnie zbierać nektar i przetwarzać go na miód, wybierają prostszą drogę: kradzież. A bójki pszczół potrafią być brutalne.

W lipcu wykonujemy kolejne miodobrania. Do tego zaczynają się prace przygotowujące rodziny do zimy: dokarmianie, przegląd plastrów, wymiana matek, kontrola zdrowia, leczenie na warrozę.

Zachód słońca w lipcu
Lipiec w pasiece to pszczoły latające do późnego wieczora i charakterystyczne dla tego miesiąca zachody słońca.

Sierpień, wrzesień i październik

Emocje trochę opadną, bo w naszej pasiece jako ostatni pozyskujemy miód lipowy (w innych pozyskuje się również późniejsze, np. wrzosowy lub nawłociowy). Trwają prace nad układaniem gniazd, uzupełnianiem zapasów zimowych i walka z warrozą. Trzeba również czujnie obserwować wylotki, czy nie dzieje się nic niepokojącego.

W październiku możemy ocenić efekty leczenia przeciw Varroa destructor. To również dobry moment na jesienne porządki w pasieczysku: przycięcie gałęzi, grabienie liści i zabezpieczenie uli przed silnym wiatrem. Można pokusić się także o generalne porządki w pracowni, chociaż tam sprząta się cały rok 🙂

I znów zima…

Listopad i grudzień

Zima to głównie czas na prace w pracowni: selekcja i przetapianie plastrów, porządki itp. Wciąż odwiedzamy pasieczysko i usuwamy bieżące problemy. Rok dobiega ku końcowi. Zimowe miesiące to najlepszy czas na wakacje dla pszczelarzy, choć warto, aby nawet wtedy każdego dnia ktoś doglądał uli. Kto wie, może jakiś niedźwiedź lub inne stworzenie zdecyduje się wyjeść zimowe zapasy?