Rok w pasiece – 2018 i plany na przyszłość
Minął rok od założenia strony rozowyulik.pl i półtora od zasiedlenia pierwszego różowego ula. Czas na podsumowanie, wnioski i plany na przyszłość!
Dowiedz się więcej, sprawdź Kalendarz pszczelarski i poznaj Bazę pożytkową!
Rok w pasiece – 2018 w pigułce
Choć ostatni rok charakteryzował się suszą i problemami z nią związanymi, w naszej okolicy pszczoły spisały się całkiem nieźle. W styczniu pojawiły się opady śniegu, które jednak szybko stopniały nie pozostawiając po sobie śladu. W lutym coś drgnęło. Kotki leszczyny pospolitej zasygnalizowały, że wiosna tuż. A w połowie marca zaobserwowaliśmy pierwszy, duży oblot czując ulgę – wszystkie rodziny przezimowały i były gotowe na wiosenny rozwój.
Kwiecień w pasiece rozpoczął się przyjemnie – włożyłam różowy kapelusz i do dzieła! Pokonując naturalne odruchy lekkiego strachu, trzymałam ramki, sprawdzając, czy wszystko gra. Mąż jest w tym jednak lepszy. Kwietniowe słońce skłaniało pszczoły do podróży na śnieżyczkę przebiśnieg rosnącą kilkaset metrów od naszej pasieki. Brzoskwinia, bluszczyk kurdybanek i mniszek lekarski rozkwitły w drugiej połowie miesiąca. To mniszek lekarski rosnący na olbrzymiej łące naprzeciw pasieki dostarczył pszczołom tego, czego na wiosnę potrzebowały. Koniec miesiąca to także prace przygotowawcze – szlifowanie i malowanie korpusów.
W pierwszej połowie maja wykonaliśmy pierwsze miodobranie – zbiór miodu mniszkowo-rzepakowego jak na nasze oko był dobry. Właściwie to każda ilość byłaby dla nas dobra, bo nasza przygoda z pszczelarstwem ledwo się zaczęła. Pewnego pięknego, słonecznego, majowego dnia siedziałam przy biurku, czytając co nieco o rojeniu się pszczół i tu ciekawostka, bo za oknem pojawiła się chmara pszczół, które właśnie postanowiły się wyroić. Przypadek? Nie sądzę ;). Na szczęście po dłuższej chwili pszczoły wróciły do ula, ponieważ matka nie mogła wznieść się w powietrze. Sytuacja opanowana! Jednak już tydzień później dała radę i rójka osiadła na konarze starej jabłoni tuż obok pasieki. Dzielny mąż zebrał pszczółki, dał im nowy dom i do dziś w nim siedzą.
Czerwiec i lipiec upływał pod znakiem cotygodniowych miodobrań. Rośliny zakwitały jedna po drugiej i nie było chwili wytchnienia. Nasiona różnych kwiatów i gotowe sadzonki wysadzone w czerwcu nie wzbudzały szczególnego zainteresowania pszczół. Jedynie mięta meksykańska, lebiodka pospolita (oregano) i szałwia lekarska okazały się strzałem w dziesiątkę, bo pszczoły oblegały je masowo. Kwiaty takie jak kosmos, dzwonek karpacki, malwa, len, porcelanka i zatrwian wrębny były odwiedzane, dopiero gdy wszystko, co dobre przekwitło – zwłaszcza we wrześniu. Za to w okolicy kwiatów goździków pojawiać się zaczęły tzw. polskie kolibry, czyli fruczaki gołąbki. Może kiedyś uda mi się je sfotografować. Kolejne miesiące to stopniowy spadek aktywności pszczół, chociaż z powodu ciepła i późnego kwitnienia niektórych roślin, spotkać je można było jeszcze późną jesienią. Rok w pasiece dobiegł końca.
Tajemnice ula
Nadal nie udało nam się rozwiązać zagadki tajemniczego mruczenia w ulu. Trudno określić jego źródło – niektórzy koledzy pszczelarze twierdzą, że to wibracje powstające na skutek ruchu powietrza, inni, że to pojedyncza pszczoła wydaje takie dźwięki. Może kolejny sezon przyniesie jednoznaczną odpowiedź.
Plany na sezon pszczelarski 2019
Podstawową zmianą będzie większy nacisk na obsadzenie przy pasiecznego ogrodu roślinami o wysokiej miododajności. Zachowam jednak różnorodność, dbając o to, aby także inne owady zapylające znalazły coś dla siebie. Przy okazji postawionych zostanie kilka domków dla trzmieli, aby i one mogły w większym stopniu przyczyniać się do zapylania lokalnych upraw.
Muszę też popracować nad gwałtownością odruchów, które podczas pracy z pszczołami są bardzo niepożądane. Szybkie cofnięcie ręki z powodu ataku pszczoły nie przynosi żadnego pożytku, a jedynie jeszcze bardziej drażni pozostałe owady.
Oczywiście w tym roku liczymy na podwojenie liczby pni i oczywiście uchronienie się przed wyrojeniem.
Rok w pasiece 2019 wygląda dobrze!