Ziołomiody – słodkie oszustwo czy gorzka prawda?
Sprawa nie jest prosta. Ziołomiody nie od dziś goszczą na językach zarówno producentów, jak i konsumentów. Pszczelarze dwoją i się i troją, by otrzymać ciekawą alternatywę dla tradycyjnego miodu. Opinia publiczna wre od emocji i nierzadko posługuje się wspomnianym wyżej pojęciem „oszustwa”. Czy ziołomiody są oszustwem? A może słabą imitacją i wciskaniem paluchów cywilizacji między ramki z węzą? Na te pytania postaram się odpowiedzieć z perspektywy filozoficznej (czyli mojej perspektywy „zawodowej”). Ciekawe informacje znajdziesz w książce Alchemia pszczół.
Rozpracuj wroga – pojęcie oszustwa
Pierwsza lepsza definicja pochodząca wprost z najpopularniejszej encyklopedii: Oszustwo, wyłudzenie – przestępstwo polegające na doprowadzeniu innej osoby do niekorzystnego rozporządzenia mieniem własnym lub cudzym za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania jej błędu, lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.*
oraz:
Art. 134. § 1. Kto przy sprzedaży towaru lub świadczeniu usług oszukuje nabywcę co do ilości, wagi, miary, gatunku, rodzaju lub ceny, jeżeli nabywca poniósł lub mógł ponieść szkodę nieprzekraczającą 100 złotych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny. § 2. Tej samej karze podlega, kto przy nabyciu produktów rolnych lub hodowlanych oszukuje dostawcę co do ilości, wagi, miary, gatunku lub ceny, jeżeli dostawca poniósł lub mógł ponieść szkodę nieprzekraczającą 100 złotych. § 3. Usiłowanie wykroczenia określonego w § 1 lub 2 oraz podżeganie i pomocnictwo są karalne.
Sprawa wydaje się dość oczywista: Klient chce kupić miód, a dostaje ziołomiód (lub odwrotnie) i nie ma o tym pojęcia. Wtedy dochodzi do oszustwa, sprzedający oszukuje co do gatunku, przez co nabywca może ponieść szkodę. Jest czarne, jest białe. W takiej sytuacji nie mam żadnych wątpliwości, że mówić można o oszustwie.
Miód a ziołomiód – co je różni?
Sięgam po inną encyklopedię, tym razem pszczelarską i zawarta w niej definicja ziołomiodów wystarczy, by zrozumieć najważniejszą różnicę między tymi dwoma produktami.
Ziołomiody – produkty wytwarzane z udziałem pszczół z 50-60% roztworu sacharozy w ekstraktach lub naparach ziół. Sacharoza rozkłada się na cukry proste pod wpływem enzymów dodawanych przez pszczoły. Ziołomiody mają konsystencję miodu, lecz miodami nie są, ponieważ nie powstają z naturalnych surowców miodowych – nektaru i spadzi.**
Z kolei miód wg Rozporządzenia MRiRW z 3 X 2003 r. z późn. zm. To:
… to naturalny, słodki produkt wytwarzany przez pszczoły Apis mellifera przez łączenie z własnymi specyficznymi substancjami nektaru roślin lub wydzielin żywych części roślin albo wydalin owadów ssących soki żywych części roślin, składowany, odparowywany i pozostawiony do dojrzewania w plastrach.
Powyższa definicja miodu przywodzi mi na myśl pewien news z kraju miodem płynącego – Francji. Historia głosi, że zaobserwowano tam ciekawe zjawisko – miód w kolorze zielonym lub niebieskim. Bliższe przyjrzenie się problemowi umożliwiło znalezienie źródła tych kolorystycznych wariacji, były nim kolorowe resztki cukierków z pobliskiej fabryki***. I choć taki miód nie nadawał się do sprzedaży, to pojawia się znów pytanie o słuszność w nazywaniu takiego miodu miodem.
Ten, kto często obserwuje zachowania pszczół, zapewne nie raz zaobserwował, jak chętnie korzystają one z dobrodziejstw kuchni ludzkiej – zwłaszcza gdy w pobliżu brakuje innych źródeł pokarmu. Widziałam pszczoły pijące słodką kawę, owocowy napój, roztopione lody itd. Czy uzyskany w ten sposób słodki produkt możemy wciąż nazywać miodem? Czy jest to może oszustwo ze strony pszczół, które „idą na łatwiznę”? Przecież powyższe resztki nie są ani nektarem, ani spadzią. W ten sposób możemy brnąć dalej, by w oparach absurdu próbować określić cienką granicę między miodem a nie-miodem.
Ziołomiody – to jak to jest?
Pomijając wartość odżywczą, ziołomiody są produktami pracy pszczół – w mniejszym lub większym stopniu. Pszczoły nie przenoszą ich w mini wiaderkach prosto do komórek, ale poddają je odpowiedniej obróbce. W mojej opinii, dopóki producent uczciwie przyznaje, czym jest sprzedawany produkt, dopóty nie można oskarżać go o oszustwo. Problemem jest samo nazewnictwo, które uwiera część opinii tak mocno, że skłonni są do określania jako świadome oszustwo. Można wymyślić inną nazwę, ale czy to ma sens?
Na koniec dodam, że też kiedyś zostałam oszukana – podano mi kiełbasę, w której z definicji powinny być produkty pochodzenia zwierzęcego, jednak to, co otrzymałam, składało się jedynie z produktów roślinnych. Czy powinnam zaprotestować, by nie nazywano tego kiełbasą? Chyba się powstrzymam 🙂
Źródła:
* Wikipedia,
** Encyklopedia pszczelarska, pod red. naukową J. Wilde, Warszawa 2013,
Świetnie ujęte. Ja osobiście kupuję czasami zioło miody od naszego lokalnego pszczelarza i bardzo mi smakują ( zwłaszcza z aronii i pokrzywy), ale prawdziwego miodziku bym na nie nie zamieniła