Jak wygląda miodobranie?
Kulisy pozyskiwania miodu owiane są tajemnicą. Dla osób, które ten proces obserwują pierwszy raz, w oczy rzuca się jego pracochłonność. I choć dla pasjonatów pszczelarstwa widok pełnych plastrów jest bardzo satysfakcjonujący, to nie należy zapominać, że na dużą ilość miodu pracuje się przez cały rok. Jak wygląda miodobranie?*
Etap pierwszy: podróż po ramki z miodem
Słoneczny dzień. Lekki wiatr buja rosnąca nieopodal jabłonią. Tysiące pszczół ruszają w podróż na akację, która z odległości kilkuset metrów od pasieki wygląda jak obsypana śniegiem. Białe kwiaty pachną intensywnie i przyjemnie. Wieczorem ten aromat staje się jednak nie do zniesienia.
Jest przed południem. Czas wybrać się po miód. Dzięki słonecznej pogodzie o tej porze znaczna część pszczół jest „w terenie”, a więc w ulach panuje większy spokój. Część robotnic z zapałem wypełnia komórki miodem.
Wyciągając ramki, niektóre rodziny pszczele zachowują się spokojnie. Inne z kolei szybko zauważają problem i bezwzględnie atakują pszczelarza, którego od setek żądeł dzieli jedynie warstwa materiału. Z ramek trzeba strzepnąć chodzące po nich pszczoły, a te, które trzymają się mocniej, usunąć za pomocą miotełki.
Wyciągnięte z ula ramki wkłada się do leżącego nieopodal półkorpusu. Czasem jest ich kilka, a czasem kilkadziesiąt. Przykryte wilgotną tkaniną są dobrze zabezpieczone przed pszczołami, które wabione zapachem miodu, mogą chcieć się do nich dostać.
Czas zabrać je dalej.
Etap drugi: oczyszczanie, odsklepianie i wirowanie
Ramki przyniesie do pomieszczenia, w którym miód zostanie pozyskany, muszą być odpowiednio przygotowane. W pierwszej kolejności oczyszczamy ramki z propolisu. Jest świeży, pachnący i elastyczny, dzięki wyższej temperaturze panującej we wnętrzu uli. Zeskrobany z drewnianych ramek odkładamy do pojemnika. Kiedyś się przyda.
Kolejne zadanie to odsklepianie, czyli usunięcie wieczek wosku, które zabezpieczają miód. Żmudne zajęcie, ale lubię je bardzo. Widok spływającego miodu i jego zapach jest doświadczenie bardzo przyjemnym. Im więcej komórek jest zaklepionych, tym więcej pracy. Jeżeli jakaś część plastra jest niezasklepiona, musimy sprawdzić, czy miód jest gotowy. Jak rozpoznać, czy miód został dobrze odparowany i nadaje się do od wirowania? Miód zawierający dużo wody będzie skapywał z komórek. Skutkiem pobrania będzie fermentacja miodu.
Różne miody mają różną gęstość. Miód rzepakowy krystalizuje już po kilku dniach, a czasem jeszcze w komórkach plastra. Z kolei miód akacjowy pozostaje w stanie płynnym przez wiele miesięcy.
Po odsklepieniu plastry wkładamy do miodarki. Komórki plastra zawsze budowane są pod lekkim skosem, aby zapobiec wylewaniu się miodu, dlatego ważny jest odpowiednie ustawienie ramki w miodarce, dzięki czemu łatwiej się go odwiruje.
Plastry tegoroczne, czyli takie, które zostały przez pszczoły zbudowane w tym roku, są bardziej podatne na pęknięcia, dlatego nie można poszaleć z siłą wirowania. Z kolei te, które były już w użyciu w poprzednim roku są bardziej elastyczne i zdecydowanie lepiej znoszą ten proces. Jak je rozpoznać? Tegoroczne są bardzo jasne, niemal białe. Z kolei te, które były już używane, są ciemniejsze, żółto – pomarańczowe.
Niektórzy wirują plastry tak, aby nie pozostała w nich ani kropla miodu. My zazwyczaj staramy się, aby zawsze coś zostało. Taka grabież, ale z sercem 🙂
Etap trzeci: ramki siup do ula!
Odkładanie ramek do ula to trochę stresujące zajęcie. Nie dość, że pszczoły nie tracąc czasu, szybko pracują nad budową nowych plastrów, to po ponownym otwarciu ula zaczynają się denerwować. Im bliżej wieczora, tym bardziej są rozdrażnione. Jednak ich wrodzona pracowitość bierze górę i nawet mocno uszkodzone po miodobraniu plastry odbudowują natychmiast po włożeniu ramek do ula.
Etap czwarty: z miodarki prosto do słoika?
To nie takie proste. Miód w miodarce zawiera pewną ilość wosku i dlatego wymagane jest jego odfiltrowanie (taki wosk nie jest szkodliwy, sama nie przejmuję się jego zawartością w miodzie). Zwiększa to jego klarowność, co w przypadku miodów długo pozostających płynnymi, ma znaczenie.
Jak filtruje się miód?
W pasiekach przemysłowych to pompy tłoczą miód przez sito, oczyszczając go z wosku, propolisu i kryształków miodu, który skrystalizował już w plastrze. U nas wygląda to inaczej. Z miodarki miód przelewamy przez sito o większych oczkach, później przez kolejne o nieco gęstszych, a na koniec przez bardzo drobne sito, skąd miód wlewamy jest do słoików. Ostatnio, zamiast stosowania na końcu gęstego sita, które bardzo spowalniało pracę, używamy odstojników. To duże pojemniki z kranikiem, do których wlewa się miód i pozostawia na kilkanaście lub kilkadziesiąt godzin. Przez ten czas fragmenty wosku wypływają na powierzchnię. Kranikiem zlewamy czysty miód z dołu prosto do słoików. W ten sposób oszczędzamy bardzo dużo czasu i pracy. Ten sposób nie powoduje również pojawienia się bąbelków powietrza, które zostają uwięzione w miodach krystalizujących bardzo szybko (rzepakowych, z mniszka lekarskiego).
Słoiki z miodem odstawiamy w ciemne i chłodne miejsce, aby nie straciły swoich właściwości. Miód jest gotowy do odbioru 🙂
Etap piąty: konsumpcja
Do herbaty, napojów zimnych, do ciast, ciasteczek, deserów, lodów, kanapek, pieczonych ziemniaków, mięs i wielu innych potraw – miód zjeść można na wiele sposobów. Teraz już wiesz, jak długą drogę musi przebyć, nim trafi na Twój talerz 🙂
* Dotyczy to miodobrania w małej pasiece i oparte jest na naszych doświadczeniach.